Miasta Północnej Szwajcarii
<< Poprzedni etap podróży
Niedziela – wyjeżdżamy z samego rana. Chcemy zobaczyć Sankt Gallen i dotrzeć na kemping w okolicach Stein am Rhein.
© żródło Googlemaps

B- Bregenz C- Altenrhein D- St. Gallen E- Konstancja F- Mammern
.jpg)
Jak zwykle na tej trasie zatrzymujemy się w Bregenz – na krótki spacer promenadą nad Jeziorem Bodeńskim oraz na pyszną kawę i „apfel strudel” – czyli szarlotkę z bitą śmietaną w jednej z nadbrzeżnych kawiarenek.
.jpg)
Kolejny przystanek w Altenrhein, gdzie znajduje się Markthalle – obiekt austriackiego architekta Friedensreich’a Hundertwasser’a.
Wcześniej widzieliśmy kilka innych, zaprojektowanych przez niego obiektów – po raz pierwszy, wiele lat temu, przydrożną restaurację Motorest przy autostradzie w Austrii, niedaleko Bad Fischau. Zaskoczył nas nowoczesny, niespotykany styl tej niewielkiej budowli. Kilka lat później podziwialiśmy Hundertwasserhaus w Wiedniu. Obiekty te wyróżniają się kształtem i kolorem. Architekt unikał linii prostych, więc wiele w nich zaokrągleń i łuków, elewacje przyozdabiał intensywnie kolorowymi ceramicznymi elementami i płytkami, kulistymi wieżyczkami i mozaikami, różnej wielkości i kształtu oknami.
Kiedy któregoś lata, zjeżdżając na przypadkowy „tranzytowy kemping” w okolicach Bad Blumau w Austrii zobaczyliśmy kompleks hotelowo-basenowy o charakterystycznych kształtach i kolorach – od razu wiedzieliśmy, kto był twórcą tego obiektu.
W Markthalle w Altenrhein mieści się restauracja oraz galeria, w której odbywają się regularne wystawy. Najbardziej zaintrygowały nas butelki, wmurowane w ścianę budynku, które oglądane od środka tworzą swoisty „witraż”.
Po obejrzeniu i obfotografowaniu Markthalle wyruszamy w kierunku Sankt Gallen. To tylko 22 km, więc jesteśmy na miejscu dosyć wcześnie.
Biuro informacji turystycznej: Banhofplatz 1a
Nazwa miasta pochodzi od irlandzkiego mnicha św. Galla, który w 612 roku założył tu pustelnię.W 720 roku pustelnia została przekształcona w ośrodek zakonny z opactwem benedyktynów. To, co dzisiaj możemy tu oglądać jest efektem przebudowy w XVIII wieku.
Wpisana w 1983 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO barokowa kolegiata stała się symbolem miasta. We wnętrzu kolegiaty kryje się przepiękna rokokowa sala, mieszcząca bibliotekę złożoną ze 1400 000 starych woluminów i manuskryptów.
http://www.stiftsbibliothek.ch/index.asp
Reguła benedyktynów zalecała kontemplację i studiowanie ksiąg. Mnisi powielali pożyczone lub otrzymane księgi, bogato je ilustrując. Robili to przy świetle świec i kaganków w klasztornych skryptoriach. W ciągu dnia mnich przepisywał 3 – 6 kart (w zależności od formatu karty i kunsztu zdobniczego). Na przepisanie jednej księgi Biblii potrzeba było około roku.
Około 800 roku najważniejsze skryptoria w Europie znajdowały się w Weronie i Bobbio we Włoszech oraz właśnie w opactwie w Saint Gallen.
Wśród 140 000 zgromadzonych woluminów i manuskryptów znajduje się tu 2 000 starych rękopiśmiennych ksiąg, z tego aż 400 sprzed 1000 roku.
Można je oglądać w bibliotece opactwa. Niektóre z nich, rozłożone w szklanych gablotach prezentują kunsztowną zawartość.
Informacje praktyczne:
Bilet wstępu do Biblioteki – 10 CHF - normalny, 7 CHF – ulgowy
Godziny otwarcia 10 – 17, a w niedziele i święta 10 – 16 (w Wielkanoc i Boże Narodzenie – zamknięta)
Bilet obejmuje również wstęp do Lapidarium, znajdującego się w podziemiach, gdzie można oglądać fragmenty kamieni i rzeźb pochodzących z zabytkowych budowli.


Wyłączona z ruchu kołowego Starówka Sankt Gallen z budynkami ozdobionymi kolorowymi malowidłami, rzeźbionymi balkonami i okiennymi wykuszami, jest jedną z najładniejszych w Szwajcarii. Najpiękniejsze domy znajdują się przy Gallusplatz,Spisergasse,Schmiedgasse i Kugelgasse.
W listopadzie 2005 roku przybyła w Sankt Gallen kolejna atrakcja. Jest nią City Longue, największy publiczny „salon” w Szwajcarii, zaprojektowany przez dwoje artystów - szwajcarskiego architekta Carlosa Martineza oraz Pipilotti Rist (Elisabeth Charlotte Rist), miejscową artystkę, pracującą obecnie w Zurychu i Los Angeles.
Szare ulice i chodniki nowoczesnego centrum finansowego, zostały pokryte czerwonym dywanem, a przestrzeń dostosowana do spotkań i odpoczynku. Są tu więc czerwone ławki, stoły i różne siedziska o obłych kształtach, wyłaniające się z czerwonego podłoża. A wieczorami przestrzeń oświetlają ciepłym światłem kołyszące się w górze obłe lampy.
Zostało nam trochę czasu, więc możemy wstąpić po drodze do Konstancji.
Biuro Informacji Turystycznej – Konstancja, Bahnhofsplatz 13
Konstancja położona jest na południowym brzegu Jeziora Bodeńskiego, na niewielkim fragmencie należącym do Niemiec po tej stronie akwenu. Trzeba więc pamiętać, że obowiązuje tu waluta Euro, a nie Franki szwajcarskie! Wjeżdżając do Konstancji od strony szwajcarskiej łatwo się pomylić. Starówka Konstancji jest zadbana, na wielu budynkach znajdują się kolorowe malowidła. Nad samym jeziorem rozciąga się zielona, ocieniona promenada z wieloma ławeczkami, na których można odpocząć, przyglądając się wodnym ptakom pływającym po modrej toni jeziora, a także wielu jachtom i statkom przypływającym do pobliskiego portu.
Miasto słynie z Soboru, trwającego od 1414 do 1418 roku, kiedy istniało aż trzech papieży, uważających się za prawowitych - Benedykt XIII (obediencja awiniońska), Grzegorz XII (obediencja rzymska) i Jan XXIII (obediencja pizańska). Sobór w Konstancji sugerował wszystkim trzem papieżom abdykację i opowiadał się za wyborem nowego – następnego. Nie obyło się bez waśni i swarów. Jan XIII podporządkował się soborowi, ale dopiero po ogłoszeniu ekskomuniki na Benedykta XIII i śmierci Grzegorza XII wybór papieża Marcina V zakończył schizmę.
Sobór obradował w miejscowej Katedrze.
Na Sobór został zaproszony Jan Hus – czeski reformator religijny i bohater narodowy. Pod naciskiem antypapieża Jana XXIII i otrzymawszy „list żelazny” od króla Zygmunta Luksemburczyka zdecydował się pojechać do Konstancji. Został tam jednak podstępnie uwięziony, oskarżony jako heretyk i 6 lipca 1415 spalony na stosie. Przy Husstrasse znajduje się budynek z muru pruskiego, kupiony przez Praskie Towarzystwo Muzealne, gdzie po przybyciu do Konstancji zatrzymał się Jan Hus.
Późnym popołudniem opuszczamy Konstancję i kierujemy się na kemping w Mammern. Kemping położony jest nad samym jeziorem. Choć większość miejsc zajętych jest przez całoroczne domki, to jest tu kilka miejsc dla pojawiających się kamperów, a także duże trawiaste pole dla namiotów nad samą wodą. Bardzo miła obsługa, na miejscu restauracja.
Jest cisza i spokój, nie ma jeszcze turystów. Po kolacji odpoczywamy na drewnianym pomoście, obserwując zachodzące słońce i dzikie kaczki, pływające po jeziorze. Bardzo miły początek rozpoczętych właśnie wakacji.
Camping Guldifuss, 8265 Mammern. Za nocleg zapłaciliśmy 29,50 CHF (ok. 21 €).
Poniedziałek – budzi nas śpiew ptaków i piękna pogoda. Wstajemy, pakujemy rzeczy i jedziemy do oddalonego o 6 km od Mammern Stein am Rhein.
Biuro Informacji Turystycznej - Oberstadt 3, nieopodal placu ratuszowego
Jest to doskonale zachowane miasteczko o średniowiecznej zabudowie (właściwie odbudowane po bombardowaniu w czasie II wojny światowej). Położone jest w miejscu, gdzie Ren wypływa z Jeziora Bodeńskiego, otoczone fragmentami murów obronnych z bramami. Powyżej miasteczka, na wzgórzu, góruje zamek Klingenberg, do którego można dotrzeć malowniczą drogą wśród winnic (ok. pół godziny wspinaczki), skąd roztacza się widok na okolicę.
Nieopodal bramy wjazdowej do miasta (na prawo od mostu) znajduje się stare opactwo z XIV – XVI wieku. Znajduje się tu obecnie muzeum klasztorne, ale niestety zamknięte w poniedziałki.
Starówka, wyłączona z ruchu kołowego, sprawia wrażenie, jakby czas zatrzymał się tu przed wiekami. Szachulcowe domy, ozdobne wykusze i krużganki, kolorowe freski na ścianach wielu budynków. Najpiękniejszy jest plac ratuszowy, gdzie okoliczne budynki ozdobione są malowidłami, przedstawiającymi historię miasta.

Bez wątpienia jest jednym z najpiękniejszych miasteczek, jakie widzieliśmy.
Z najlepszych zdjęć z wyjazdu warto zamówić fotoksiążkę http://www.fotowspomnienia.com.pl/
Do Buochs, nad Jeziorem Czterech Kantonów, gdzie zamierzamy zatrzymać się na kilka dni, wiedzie droga przez Winterthur i Zurych. Tam też zamierzamy zrobić przerwę w podróży i zobaczyć najciekawsze miejsca, polecane przez przewodniki.

A – Mammern
B – Stein Am Rhein
C – Winterthur
D – Zurych
E – Buochs
łącznie 140 km
Winterthur – było dla nas największym rozczarowaniem. Ulice Starówki asfaltowe i brudne, chodniki także. Wzdłuż reprezentacyjnych ulic spotykamy tylko najzwyklejsze sklepy.
Jedynie Sulzer, postindustrialna część miasta zrobiła na nas wrażenie.

Stare hale fabryczne zamieniane są na nowoczesne centrum handlowo – rozrywkowe, a także mieszkalne. Aluminium i szkło, wkomponowane w stare, ceglane mury, pozostawione elementy fabrycznych suwnic są bardzo ciekawym rozwiązaniem architektonicznym.
Biuro Informacji turystycznej znajduje się na dworcu głównym.
Bez żalu opuszczamy Winterthur, obawiając się czy kolejne, zaplanowane miejsce postoju na trasie naszej podróży nie będzie równie rozczarowujące.

Zurych – miasto banków i luksusowych zakupów. Znajdujemy parking niedaleko Quaibrücke, wysiadamy z samochodu i już wiemy, że miasto miasto nas nie rozczaruje. Jest przepięknie położone, na północnym krańcu Jeziora Zuryskiego, przy nabrzeżach przycumowane białe łódki i jachty. Główną ulicą Banhofstrasse zmierzamy do centrum. Przewodniki opisują ją, jako najelegantszą ulicę w Szwajcarii, przy której znajdują się sklepy z najbardziej luksusowymi zegarkami, biżuterią, odzieżą, futrami czy dziełami sztuki. Owszem, takie magazyny przy tej ulicy się znajdują, zwykłych turystów szokując cenami towarów, ale sama ulica jest normalną szeroką wielkomiejską ulicą z dosyć intensywnym ruchem samochodowym i tramwajowym.

W byłym żeńskim klasztorze Fraumünster można podziwiać piękne witraże autorstwa Marca Chagalla, a kilka kroków dalej kościół św. Piotra (St. Peter Kirche) posiada na swej wieży zegar z największym w Europie cyferblatem o średnicy 8,7 m. Na plac Linderhof prowadzą strome schody. Roztacza się stąd piękny widok na miasto i rzekę Limmat.
Informacje praktyczne:
w weekendy ceny na parkingach są niższe lub wolne od opłat. Podczas parkowania uwaga na niebiesko oznakowane miejsca – są tylko dla posiadaczy abonamentów i mandaty za parkowanie na tych miejscach są bardzo wysokie.
Późnym popołudniem docieramy na wybrany wcześniej przez nas kemping w Buochs nad Jeziorem Czterech Kantonów, nieopodal Lucerny i szlaków górskich prowadzących na okoliczne szczyty.
Camping tcs „Sportzentrum” niestety nie jest położony nad samym brzegiem jeziora, miejsca dla camperów i namiotów dosyć przyzwoite, sanitariaty na średnim poziomie.
1 nocleg na tym campingu kosztował nas 37,40 CHF (ok. 26,50 €).
Dalszy etap podróży - >> Okolice Lucerny